Wokół tematu odżywiania osób, które praktykują jogę narosło wiele mitów – szczególnie jeżeli zaczniemy szukać informacji na zachodnich portalach poświęconych jodze. Znalazłam tam wiele artykułów dopuszczających spożywanie zwierząt przez osoby, które „praktykują jogę”. Moje stanowisko w tej kwestii jest odmienne.
Przy zachodnim założeniu „praktyka jogi” zostaje wyłącznie ograniczona do ćwiczeń, czyli asan. Asany natomiast stanowią 1/8 elementów składających się na ścieżkę jogi.
Ashtanga Joga nazywana jest również ośmiostopniową ścieżką jogi, kojarzoną głównie z Patthabi Joisem, w rzeczywistości, tych osiem elementów stanowi zbiór zasad moralnych – które możemy znaleźć w Yoga Sutra spisanych przez Patanjialego – ponad 2000 lat temu:
1.YAMA – zasady moralne
2.NIYAMA – samodyscyplina
3.ASANA – pozycje jogi
4.PRANAYAMA – oddech
5.PRATYAHARA – kontrola zmysłów
6.DHARANA – koncentracja
7.DHYANA – medytacja
8.SAMADHI – oddzielenie od wszystkich zewnętrznych bodźców, niezmącony stan umysłu.
Jedną z najważniejszych zasad będących filarem pierwszego stopnia jogi, moralności, jest Ahimsa (non-violence), czyli nie krzywdzenie.
Termin Ahimsa obecny jest w hinduizmie, buddyzmie, dżinizmie – jest również ważnym, jeżeli nie podstawowym elementem praktyki jogi. Dlaczego?
W trakcie naszej praktyki, staramy się pomóc naszemu ciału – sprawić aby było w lepszej kondycji. Poprawa postawy ciała dzięki wzmocnieniu układu mięśniowo-szkieletowego oraz techniki relaksacyjne, wpływają korzystnie na naszą psychikę. Dlatego tak ważne jest, aby w czasie, kiedy jesteśmy na matach, nie robić niczego poza nasze indywidualne możliwości. Nasze ciało za każdym razem, kiedy chcemy zrobić coś, co może spowodować uszkodzenie ciała – wysyła nam sygnały bólowe. Jeżeli czujemy ból kości, kręgosłupa – musimy powiedzieć sobie dość. Musimy nauczyć się rozróżniać pozytywny „ból”, przypominający raczej ciągnięcie lub rozciąganie mięśni i ścięgien od bólu, który może być sygnałem, jaki wysyła nam nasz organizm – stop, dalej nie dam rady. Nigdy nie krzywdź własnego ciała. Joga jest praktyką, na której efekty musimy poczekać. Uczy nas cierpliwości, szacunku do własnego ciała i jego barier. Tą zasadą, Ahimsą – powinni kierować się nauczyciele jogi, nie dopychając swoich studentów, oraz sami praktykanci, nie wykonując asan, które wykraczają poza ich obecne możliwości. Joga to nie ćwiczenia. Joga to głównie trening mentalny. Na efekty potrzeba czasu. Joga, jej asany mogą być w tym pomocne, jednak zaczynając praktykę, warto zastanowić się, czego oczekujemy od czasu jaki spędzamy na macie. Ile wynosimy z zajęć i czy nasze ciało, po zakończonej praktyce, podziękowało nam za ten czas.
Ahimsa w życiu prywatnym, to przede wszystkim nasz stosunek do ludzi, zwierząt oraz… Ziemi. Nie krzywdzić, znaczy prowadzić takie życie, aby nie być dla nikogo źródłem bólu, cierpienia.
W naszej cywilizacji utarło się stwierdzenie: mój talerz – moja sprawa. Rzeczywistość pokazuje nam dobitnie coś zupełnie innego. Nasza dieta, wybory jakie podejmujemy każdego dnia wybierając produkty spożywcze w osiedlowych sklepach, wpływa nie tylko na naszą kondycję, ale również na kondycje Ziemi, naszego „wspólnego domu”. Wpływ produkcji mięsa, czyli przemysłowego chowu zwierząt – jest katastrofalny w skutkach dla dzikiej przyrody, oraz klimatu. Spożywanie mięsa nie jest również obojętne dla naszego zdrowia. Od wielu lat dietę roślinną, będącą zdrową alternatywą do diety „tradycyjnej” określa się jako odpowiednią na każdym etapie rozwoju człowieka.
Jaka powinna być zatem dieta jogina? Lekkostrawna, bez wysoko przetworzonego pożywienia. Nasze ciało jest idealnie przystosowane do przyswajania produktów roślinnych. Trawienie mięsa zajmuje więcej czasu, „pokarm” dłużej zalega w przewodzie pokarmowym, powodując często procesy gnilne. Wykluczenie z diety produktów odzwierzęcych jest nie tylko pozytywne dla kondycji naszego ciała ale również dla naszej psychiki. Życie ze świadomością, że nie przyczyniamy się do cierpienia innych czujących istot ma zupełnie inną jakość.
Jeżeli macie obawy przed zmianą diety – zachęcam konsultacje z dietetykami, którzy specjalizują się w dietach roślinnych, a tych – nawet w Polsce z każdym rokiem przybywa (co mnie, osobiści bardzo cieszy!). Obecnie, w każdym niemal sklepie spożywczym, możemy dostać odpowiednie zamienniki produktów mięsnych, czy mlecznych. Oczywiście nie trzeba z nich korzystać. Prywatnie staramy się używać jedynie owoców, warzyw, kasz, ziół, ziaren i dobrej jakości olejów z naszej kuchni. Unikamy przetworzonej żywności, bo ta również nie jest obojętna dla naszego zdrowia, a jej produkcja, oraz opakowania przyczyniają się do dalszego zanieczyszczania planety.
Pozostawiam temat do przemyślenia. To jest Twój wybór, to prawda: w jakiej kondycji jest Twoje ciało oraz jaką planetę zostawisz przyszłym pokoleniom i innym stworzeniom.
Namaste
Anna Ładziak